Cześć Mery
W środę wieczorem mama wywołała mnie z pokoju do telefonu.
– Paula, jakiś kolega do ciebie – powiedziała, przyglądając mi się badawczo. – Ten, który ostatnio nie dzwonił.
Zaintrygowana przystawiłam słuchawkę do ucha.
– Cześć Mery – usłyszałam znajomy głos. – Czy znajdziesz jeszcze czas dla mnie?
„Krzysztof wie o wszystkim” – zrozumiałam natychmiast. Czułam, jak się cała czerwienię ze wstydu.
– Tak, oczywiście – odpowiedziałam, maskując przed mamą emocje. – Kiedy?
– Może teraz? – spytał. – Tylko uprzedź rodziców, że nie wrócisz na noc.
– Dobrze – zgodziłam się.
Wyszykowałam się w parę minut. Oczywiście, bez mini i obcasów.
– Mamo, nie wiem kiedy wrócę! – zawołałam, stojąc pod drzwiami. – Muszę wpaść do kolegi i pomóc mu przed egzaminem poprawkowym!
– Uważaj na siebie – odpowiedziała mi. – I pamiętaj, że dziewictwo warto zostawić dla ukochanego.
* * *
Pojechałam na Wilczą tramwajem. Gdy weszłam, Krzysztof przywitał mnie bez wylewności. Standardowo, jak zwykle. Śmierdział trochę papierosami. Wstawił wodę na herbatę, więc nie rozbierałam się bardziej.
– Jak po wakacjach, Paula? – zapytał. – Słyszałem, że miałaś pracowite weekendy?
– Wiesz, Krzysztof… – zaczęłam bąkać, trochę się czerwieniąc.
– Daj spokój – mój esbek uśmiechnął się z życzliwością, jakby wakacyjne dorabianie nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. – Dla nas to bardzo wygodne, że jesteś dziwką Twardego. Teraz sam chętnie cię wypożyczę. Do kontrwywiadu!
– Do kontrwywiadu!? – Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. – Na czym ma polegać kontrwywiad?
– Nic dla ciebie nowego – uspokoił mnie Krzysztof. – Masz dać dupy jednemu z natowskich oficerów. My mamy zrobić z tego ładne fotki.
– Jak ma to wyglądać? – dopytywałam zaciekawiona.
– W przyszłym tygodniu w Warszawie będzie gościć delegacja z NATO – odpowiedział. – Szykują obserwatorów na manewry, które Układ Warszawski będzie przeprowadzać wiosną przyszłego roku na Bałtyku. Będzie wśród nich pewien pułkownik, o którym wiemy, że lubi chodzić na kurwy.
– Co mam z nim zrobić? – spytałam.
– Masz dać mu się zerżnąć, ale nie na korytarzu czy w kiblu – odpowiedział Krzysztof – Musi wziąć cię do swojego pokoju, gdzie będzie przygotowana przez nas odpowiednia aparatura.
– Nie do końca rozumiem – przyznałam zaskoczona. – Jak ma mnie wybrać? Skąd wiesz, że weźmie mnie do pokoju?
– To właśnie jest twoja rola – rzekł Krzysztof. – Facet będzie w sobotę na dancingu w Victorii ze swoim zespołem i z naszymi oficerami. Masz go sprowokować i odstawić taki scenariusz, że gdy będę oglądał film to mi stanie i się spuszczę do garści.
– Jak go poznam? – dopytywałam. – Masz jakieś jego zdjęcie?
– Nie, nie mam, ale się nie martw! – odparł Krzysztof ironicznie.
– Skąd będę wiedziała, który to jest? – drążyłam.
– To będzie jedyny Murzyn w towarzystwie – odpowiedział.
– Murzyn? – Szczęka mi opadła. – Mam się oddać czarnemu?
– A co to za problem, że czarny? – Krzysztof wzruszył ramionami, rozbawiony moją reakcją. – Jesteś przecież patriotką. Miej świadomość, że robisz to dla ojczyzny.
– Rozumiem – odpowiedziałam.
– To zadanie będziesz miała za dwa tygodnie – podsumował Krzysztof. – Dobór repertuaru pozostawiam twojej inwencji. Tylko pamiętaj, to ma być seks, przy którym będą się czerwienić aktorki porno.
– Postaram się – obiecałam.
– Teraz weź prysznic – rozkazał. – Pokażesz, czego nauczyła się moja niewinna agentka.
Krzysztof był nienasycony, jak nigdy. Nie wiem, co podziałało na niego bardziej, czy parę miesięcy „rozłąki”, czy też świadomość mojej nowej pracy?
Domagał się ode mnie wszystkiego. Parę razy mnie budził w nocy swoim twardym kutasem. Po raz pierwszy wziął mnie analnie. Zastanawiało mnie bardzo, co się z nim stało.
– Jesteś boską dupą – skomplementował mnie rano, przy kawie. – Praktyka czyni mistrza.
Prezent
Zastanawiałam się, w jaki sposób mogłabym się stać pokusą nie do odparcia dla oficera NATO. Dla mnie Murzyn niewątpliwie, będzie zaskoczeniem. Ale czym zaskoczyć Murzyna?
Wiedziałam tylko tyle, że lubi kurwy i że na wyjazdach zabawia się z lokalnymi prostytutkami. Mogłam ubrać swój służbowy uniform, buty na koturnie, miniówę i pójść do Victorii. Jednak jak sprawić aby nie chciał zakończyć relacji jedynie na podkasaniu spódniczki i zapakowaniu kutasa w pakamerze klubu?
Pojechałam do Kasi w środku tygodnia. Mimo to, zgodnie z sobotnim rytuałem poszłyśmy razem do łazienki, na wspólną kąpiel. Nie widziałyśmy się ponad dwa tygodnie. Długo się pieściłyśmy, zanim rozpoczęłam moją intrygę.
– Mam do ciebie ogromną prośbę – powiedziałam. – W mojej uczelnianej konspiracji się dowiedziałam, że przyjeżdża delegacja wojskowych ze Stanów. Jest tam pewien czarny oficjel. Widziałam zdjęcie i bardzo mi się podoba… – puściłam jej oko. – Poza tym, zawsze marzyłam, aby dać dupy Murzynowi.
– Jesteś szalona – Kasia podsumowała mój wywód. – O co chodzi?
– Ma być w następny weekend w Czarnym Kocie – powiedziałam. – Będzie w grupie jeszcze innych wojskowych. Nie wiem czy on się mną zainteresuje.
– Żartujesz – rozbawiłam Kasię. – Ta buzia aniołeczka, te włoski… Wiesz, że każdy, biały czy kolorowy, leci na ciebie.
– Chciałabym coś więcej niż przelotny numerek – byłam przygotowana na tę odpowiedź. – Może zrobiłabyś ze mną duecik? Mogę oddać ci całą kasę, będzie sporo, na pewno. Nie chcę żadnych pieniędzy.
– No coś ty – obruszyła się Kasia. – Podzielimy się po połowie. Tylko jak chcesz to zrobić?
– Mogłabyś porozmawiać z kelnerami – zasugerowałam. – Jak zapyta o dziwki, niech mu powiedzą, że mają dla niego coś specjalnego.
– Dobry pomysł – odpowiedziała Kasia. – Mogę powołać się na Twardego, aby nikt nie zadawał pytań.
– Super – ucieszyłam się. – Nawet nie wiesz, jaki mi robisz prezent!
– Nie ma sprawy, naprawdę! – Kasia zachichotała. – Na pewno będzie fajnie.
– Może zrobisz sobie blond włosy? – zapytałam. – Jeśli woli blondynki, poleci wtedy na ciebie?
– W sumie to od dawna mam ochotę na blond – oznajmiła, ku mojemu zadowoleniu.
„Nie wierzę, że tak gładko mi poszło.” – myślałam wracając do domu.
* * *
Farbowanie okazało się doskonałym pomysłem. Kasia zrobiła w Czarnym Kocie furorę swoim nowym image. Jej czarne oczy kontrastowały z blondem, budząc zainteresowanie każdego, kto na nią spojrzał. W jasnych włosach wyglądała łagodniej. Wszyscy zachwycali się jej nowym kolorem.
Na jej barkach zostawała kwestia skierowania Murzyna w nasze ręce. Zaraz po przyjściu wyciągnęła na stronę szefa sali. Chwilę rozmawiali, aby zniknąć gdzieś razem na pół godziny.
– Załatwione – oznajmiła, kiedy do mnie wróciła.
Byłam jej za to bardzo wdzięczna, zwłaszcza że sama nie przepadałam za kierownikiem.
Przez jakiś czas panował względny spokój. Około dwudziestej trzeciej przy drzwiach zrobiło się lekkie zamieszanie. Do lokalu wkroczyli oczekiwani oficerowie, ośmiu mężczyzn. Chociaż wszyscy byli w cywilnych strojach, w postawie i zachowaniu widziałam wojskową stanowczość. Zachowywali się pewnie, a dyspozycje składane kelnerom brzmiały, jak rozkazy, wydawane podwładnym.
Jeden spośród nich się szczególnie wyróżniał. Wysoki, jak zawodnik koszykówki, i świetnie zbudowany. Kruczoczarny.
– O rany – jęknęła Kasia. – Poszłabym z nim za darmo!
Spędziłyśmy prawie dwie godziny, unikając uwagi reszty facetów. Nasze koleżanki co chwilę były odrywane od drinków.
– Amanda, stolik pierwszy z prawej – kelnerzy wydawali dyspozycje. – Sara, facet w rogu przy parkiecie.
Wojskowi rozluźnili się dopiero po dwóch godzinach. Po paru pokazach striptease i wódce, zaczęli tańczyć i rzucać spojrzenia na bufet.
Rozmawiali po angielsku. Polaków można było łatwo rozpoznać, nie tylko po słabej znajomości języka. Nasi wyglądali przy amerykańskich marines na grubych i zadyszanych. Oficerowie NATO byli, jak jeden mąż, wysportowani, gładko ogoleni i pachnący!
Około pierwszej dostrzegłam, jak nasz „obiekt” wstaje i podchodzi do kelnera, dając napiwek.
„Dziesięciodolarówka!?” – zgadywałam z uznaniem.
Zaczęli rozmawiać, przyglądając się dziewczynom przy barze. Kelner żywo gestykulował, wskazując na mnie i Kasię. „Obiekt” pokiwał głową i wrócił na swoje miejsce. Siedziałyśmy przez parę minut w niepewności, zastanawiając, co zrobi. Po krótkim pożegnaniu wyszedł z sali, nawet na nas nie patrząc.
Siedziałam w milczeniu, zastanawiając się, jak wynagrodzę Kasi jej poświęcenie i brak pieniędzy? Obrót spraw bardzo mnie zmartwił. Jednak po paru minutach podszedł do nas kelner.
– Pokój dwieście jedenasty – oznajmił, przekazując Kasi kartę magnetyczną. – Idźcie powoli.
Zapamiętałam ten numer na zawsze.
Król
Kiedy dostałyśmy się do pokoju, zaniemówiłyśmy z wrażenia.
Czekał na nas murzyński król! Siedział w fotelu, odziany w powłóczystą, kolorową szatę, wykończoną peleryną ze skóry lamparta. Na głowę miał złotą obręcz!
„Musiał szybko się przebrać” – myślałam z lekkim niedowierzaniem.
– Jestem Afroamerykaninem – oznajmił, ze śmiertelną powagą na twarzy. – Jestem obywatelem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale jestem też potomkiem afrykańskiego króla Mandingo, który w XVIII wieku został uprowadzony ze swojej ojczyzny przez białych handlarzy niewolników i sprzedany na plantację w Wirginii. Moi przodkowie byli przez wiele pokoleń poniżani przez białych, zanim odzyskaliśmy wolność.
Wysunął biodra do przodu, aby siedzieć bardziej nonszalancko. Kąciki jego ust zadrgały, jakby bardzo chciał ukryć, że w cieszy się teraz jak dziecko.
– Aby pozbyć się piętna niewolnictwa – kontynuował – kupuję najdroższe białe kobiety, które mi służą swoimi ciałami. Stać mnie na nie.
Poczułam się groteskowo i niemal parsknęłam śmiechem. Widziałam po minie Kasi, że zrozumiała sens jego wypowiedzi, bo była podobnie rozbawiona, jak ja.
„Czym to się ma niby różnić?” – myślałam zafrapowana. – „Oddajemy się każdemu klientowi podobnie. Jedyna różnica dla mnie, że tym razem jest to mój patriotyczny obowiązek. Ale dla Kasi będzie to tylko kolejna cegiełka na dom.”
– We are both yours – zadeklarowałam, przerywając ciszę. – You are our black master.
Wzięłam Kasię za rękę i ukłoniłam się nisko. Następnie na kolanach podeszłam do fotela. Kaśka powtarzała wszystko za mną.
Zaczęłyśmy rozchylać jego szaty, szukając kutasa. Szybko się znalazł, ciężko wręcz byłoby go przeoczyć. Był czarny jak smoła, długi i gruby, choć nie do końca sztywny. Zaczęłam go lizać końcem języka. W tym czasie Kasia próbowała objąć ustami jego ogromne jądra. Czułam, jak wskutek naszych pieszczot, penis Murzyna twardnieje w mojej dłoni.
Nasz król rozpierał się w swoim siedzisku. Klęczałyśmy przed nim około dziesięciu minut. Brał nas za włosy, aby kierować nasze usta w stronę najbardziej odpowiedniego „klejnotu”. Jego dłonie z lubością wędrowały po naszych piersiach. Głaskał je, miętosił i podszczypywał sutki. Patrzył z rozmarzeniem, jak nabrzmiewają.
„Robię loda Murzynowi” – myślałam. – „Zaraz ten czarny drąg znajdzie się w mojej małej cipce.”
Pomimo nuty groteski, czułam ścisk w kroczu. Byłam bardzo rozpalona na myśl, że wkrótce czeka mnie rżnięcie z czarnym. Wydawało mi się to dzikie, zwierzęce i szalenie niepoprawne.
– Wstańcie – król wydał oczekiwaną komendę. – Oprzyjcie się tak o łóżko, abym miał obie wasze białe pupy do dyspozycji, tuż obok siebie.
Zaczął od Kasi. Stanął za nią i zaczął przymierzać się do jej szparki.
Poddał się po paru sekundach. Podszedł do szafki przy łóżku i wyciągnął niewielką butelkę z olejkiem. Wylał go odrobinę na moją pupę, po czym powrócił do Kasi. Nawilżył ją, podobnie jak mnie. Następnie jeszcze raz przyłożył kutasa do jej cipki i mocno pchnął.
Kasia była doświadczoną prostytutką, nieporównywalnie bardziej ode mnie. Przez parę lat pracy miała okazję zaspakajać facetów w różnych rozmiarach. Mimo to, zaczęła krzyczeć jak gwałcona dziewica. Zastanawiałam się, czy jeszcze jej się podoba, czy już ją boli? Pierwszy raz widziałam, jak robi to z facetem i nie wiedziałam, co jest dla niej normalne, co nie.
Widok jej piersi, kołyszących się w rytm pchnięć i jej spazmatyczne krzyki bardzo mnie rozgrzały. Kiedy Murzyn się od niej oderwał, nie tylko byłam na to gotowa, ale wręcz na niego czekałam.
Jego penis ociekał sokami Kaśki. Sama też byłam mokra i naolejona, w pełni gotowa na przyjęcie czarnego pala. Wszedł we mnie bez oporu.
Choć pozycja była niewygodna, było mi wspaniale. Moje ciało ustępowało pod brutalnym naporem czarnego chuja. Czułam przeponą, jak się we mnie zagłębia. Po zaledwie paru minutach krzyczałam, czując całym kroczem i macicą skurcze orgazmu.
Kiedy Murzyn eksplodował, miałam wrażenie że jego sperma zaleje mnie całą. Czułam jej uderzenie na napiętych ściankach pochwy, jak przelewa się do macicy przy jego ostatnich ruchach. Jak pies został jeszcze we mnie, nie pozwalając aby nasienie wypłynęło.
Wyszedł ze mnie i położył się centralnie na łóżku. Kazał podać sobie coca-colę, czym pośpiesznie zajęła się Kasia.
– Zaopiekujcie się mną – rzekł, przerywając na moment picie.
Zajmowałam się jego penisem, który stopniowo twardniał od moich pieszczot. Kasia, gdy skończył pić, zaczęła najpierw całować go w usta. Później on chwycił ją za biodra i umieścił na swojej twarzy. Jego czarne dłonie obejmowały jej piersi.
„Biała kobieta siedzi na twarzy króla” – myślałam. – „Jest trochę niekonsekwentny.”
Wstałam, podpierając się na jej ramionach. Następnie się opuściłam, nadziewając na jego czarnego drąga, który był gotowy na drugi raz.
Przez parę minut ujeżdżałam go, całując się z Kasią. Później zepchnął nas obie. Rzucił mnie, jak lalkę na plecy i wszedł we mnie, klasycznie.
Krzyczałam z rozkoszy, posuwana tak, jak najbardziej lubiłam.
– Don’t stop – wołałam. – Fuck me harder! Don’t stop!
Miałam nadzieję, że moje wołanie urozmaici nagranie. Pamiętałam, mimo wszystko, o ukrytych kamerach. Domyślałam się, gdzie potencjalnie mogły być umieszczone.
Król wytrzymał pół godziny, zanim ponownie się spuścił. Szybko przetoczył się na bok i prawie natychmiast zasnął.
– Idziemy – oznajmiła Kasia. – Nic tu po nas.
Ubrałyśmy się, starając nie budzić naszego śpiącego „pana”. Zeszłyśmy na dół, do lokalu, gdzie właśnie kończono sprzątać. Za oknem szarzał już świt, a pani Jadzia szykowała się do wyjścia.
– Dobrze, że jesteście, moje drogie – ucieszyła się. – Wasz Bambo okazał się wyjątkowo hojny. Macie dwa tysiące dolarów na rękę!
Multum niespodzianek
Widziałam się z Krzysztofem dopiero trzy dni później.
– Zrobiłaś dobrą robotę – podsumował z uznaniem. – Byłyście bomba, chłopaki trzepali, jak oglądali nagranie… Facet świr kompletny! – dodał. – Mieliśmy ubaw, że się Kunta Kinte odnalazł!
Po dwóch tygodniach przestało mi być do śmiechu. Po raz pierwszy bardzo spóźnił mi się okres. Przez kolejny tydzień modliłam się, aby przyszedł, lecz bezskutecznie. Wizyta u lekarza wydawała się nieunikniona.
– Jest pani w ciąży – usłyszałam orzeczenie.
Byłam na to kompletnie nieprzygotowana. Domyślałam się, że ojcem był prawdopodobnie pułkownik wojsk NATO. Nie chciałam rodzić czarnego dziecka, które nie miałoby ojca. Po rozmowie z Kasią zdecydowałam się na skrobankę.
W szpitalu ginekologicznym lekarze potwierdzili diagnozę i zostałam zapisana na zabieg już następnego dnia. Oczywiście stawiłam się, mocno spięta i wystraszona.
– Czy to boli? – zapytałam.
– Nie zawsze – wyjaśnił lekarz. – Ale ma pani do wyboru znieczulenie miejscowe, albo całkowitą narkozę. Z tym, że pełna narkoza jest płatna.
– Poproszę o pełną narkozę – zadecydowałam. – Stać mnie.
Rankiem pielęgniarki mnie umyły. Podano mi zastrzyk, po którym usnęłam.
Obudziłam się z silnym bólem głowy, już poza blokiem operacyjnym. Salowa uśmiechała się do mnie, pytając, czy wszystko ze mną w porządku.
Na kolejnym spotkaniu z Krzysztofem temat ostatniej misji powrócił. Otrzymałam cztery tysiące złotych premii. Na pytanie, co u mnie, opowiedziałam o ciąży, skrobance, narkozie i bólu głowy. Śmiał się ze mnie niemal do rozpuku.
– Co cię tak bawi? – spytałam.
– Skrobanek się nie robi w narkozie – odpowiedział, z miną znawcy tematu. – Narkozę podają dziewczynom, które chcą wyruchać. Zapłaciłaś im za to, że dałaś się wykorzystać.