Były wakacje między szóstą i siódmą klasą szkoły podstawowej. Miałem prawie 13 lat!
Jeździłem konno, ale moją fascynacją były studentki z praktyk w stadninie. Trochę zajmowały się końmi, a trochę jeździectwem. Zawsze było ich kilka. Co zabawne, ja byłem jeden.
Dziewczyny, jak to dziewczyny, korzystały z uroków lata i ubierały się raczej skąpo. Kiedy zażywały słonecznych kąpieli, odsłaniały jeszcze więcej ciała. Podziwiałem ich krągłe piersi i pupy. Żartowały między sobą czy mogą chodzić przy mnie w samych stanikach. Udawałem, że nie robi to na mnie wrażenia, ale nie raz zakłopotany poprawiałem spodnie, aby ukryć erekcję.
W moich oczach były niedoścignionym ideałem atrakcyjności. Przewyższały koleżanki z klasy pod każdym względem. Starsze i pewne siebie. Bystre, roześmiane i wygadane. Dużo wiedziały o świecie i lubiły ze mną rozmawiać. Wiedziałem, że nie mam u nich szans z racji wieku, niemniej starałem się robić jak najlepsze wrażenie. Prowadziłem dyskusje, sprzeczałem się. Opowiadałem dowcipy, również nieprzyzwoite. Miałem dużą satysfakcję, gdy udało mi się je rozbawić.
Miały lekką pracę przy koniach, lecz latem łatwo się zgrzać. Zapach ich potu był upajająco zmysłowy. Gdy wciągałem go w nozdrza, dreszcz podniecenia przechodził przez całe moje ciało.
Któregoś razu jeden z ogierów się rozochocił. Biegał po padoku z ogromnym penisem, parskał i zachowywał się agresywnie. Dziewczyny stanęły przy ogrodzeniu, zachowując bezpieczną odległość. Początkowo zawstydzała je moja obecność, jednak szybko przestały zwracać na mnie uwagę. Zaczęły komentować jego ogromne przyrodzenie. Na wesoło rozważały różne ewentualności.
Mimo wieku wiedziałem, że żarty stanowią kamuflaż, maskujący ich podniecenie. Dostrzegałem rumieńce na ich twarzach i dekoltach. Serce waliło mi mocno, kiedy na nie patrzyłem. To było niemal nie do zniesienia. Były ewidentnie niewyżyte, ale nie tak bardzo, jak ja.
Kiedy wracałem z jazdy, nie mogłem przestać o nich myśleć. Przy każdym kroku spodnie ocierały się o mój nabrzmiały członek. Rozglądałem się i kiedy dostrzegłem, że droga wolna, zatrzymałem się na poboczu. Stanąłem przy drzewie i zacząłem się onanizować. Aby zmylić potencjalnego obserwatora, przyjąłem pozę, w której oddaje się mocz.
To był przełomowy dzień, bo od tamtej pory wracając już zawsze robiłem sobie dobrze.
Zawracanie rzeki kijem
Po powrocie do szkoły wszystko się zmieniło. Część kolegów, jak ja przeżywało hormonalną burzę. W płaskich dziewczętach z klasy doszukiwali się piersi i zaczepiali je natarczywie. Śmiałem się z nich w duchu. Nie przyznawałem, co czuję.
Tylko dwie z koleżanek wywoływały we mnie emocje. Jedna dlatego, że miała biust, i druga, która trochę łobuzowała. Niestety, wolałem tę drugą i na czas szkoły bywałem w niej zadurzony bez wzajemności.
Dopiero w połowie liceum dostrzegłem w swych rówieśniczkach kobiety. Gdybym jednak mógł dowolnie wybierać, wciąż wolałbym dziewczyny od koni.
Odnajdywanie siebie
Rozmawiałem z różnymi osobami i wiem, że doświadczenia, które kształtowały ich seksualność, odcisnęły się na całym ich życiu. Wiem, że u mnie zadziałało to dokładnie tak samo.
Dziewczyny od koni nigdy nie przestały mnie kręcić. Wszystko, co mnie wtedy w nich pociągało, wciąż na mnie działa. Sądzę, że jest to reguła.
Kształtuj innym otoczenie, w którym doświadczenia seksualne będą warte wspomnień.
Wracaj do przeszłości, aby znaleźć to, czego potrzebujesz.
Życzę preferowanej i wyjątkowej zabawy!