To było po szkole. Nie miałem kluczy, a rodzice nie wrócili jeszcze z pracy. Siedziałem na ławce, pod blokiem, z plecakiem. Czekałem na kolegę. Mieliśmy dołączyć do chłopaków i grać w piłkę, jak tylko skończy jeść obiad. Strasznie mi się nudziło.
Przy ławce, od strony klatki schodowej sterczał niski, drewniany słupek, wbity w ziemię, można powiedzieć kołek. Patrząc na niego przypomniałem sobie telewizyjny program o pozyskiwaniu drewna, który oglądałem kilka dni temu. Dowiedziałem się, jak licząc słoje można poznać wiek drzewa.
Pierwszy raz miałem okazję, aby sprawdzić zdobyte informacje w praktyce. Wychyliłem się w stronę kołka i położyłem na nim swój palec. Zacząłem liczyć, przesuwając paznokieć po liniach poszczególnych słojów, tak aby się nie pogubić.
Nagle usłyszałem śmiech za plecami. Kiedy się odwróciłem, zamarłem. Po przeciwnej stronie ławki usiadła… Siedziała… Dziewczyna. Była bardzo ładna.
Czułem, jak się czerwienię. Moje zachowanie wydało mi się tak krępujące, że musiałem przełamać nieśmiałość i koniecznie się wytłumaczyć!
– Liczyłem słoje – wyjaśniłem, wskazując słupek.
– Naprawdę? – próbowała udawać poważną.
– Tak się oblicza wiek drzewa – dodałem. – Podejdziesz do kołka?
– Jasne – odpowiedziała.
– Może chcesz, żebyśmy obliczyli wiek tego drzewa? – zaproponowałem.
– A możemy? – spytała zaciekawiona.
– Możemy w przybliżeniu – powiedziałem. – Zobacz, słoje to właśnie te prążki. Każdy z tych słojów to kolejny rok. Muszę policzyć je jeszcze raz, bo pogubiłem się przy ostatnim liczeniu.
Dziewczyna podeszła bliżej. Nachyliła się nade mną, niemal dotykając mnie końcami długich włosów. Znów położyłem palec na kołku i liczyłem.
– Wiesz – odezwała się nagle – kiedy cię zobaczyłam, myślałam, że jesteś upośledzony!
– Domyślam się – przyznałem. – Ale nie możesz mi teraz przerywać. Znów się pogubię, jak będziesz do mnie mówić!
Uspokoiła mnie jej szczerość.
„Przestałem już być upośledzony.” – myślałem.
– Ten fragment rósł trzydzieści dwa lata – oznajmiłem po kilkunastu sekundach.
– To drzewo musiało rosnąć aż trzydzieści dwa lata!? – zapytała dziewczyna.
Wyglądała na zaskoczoną. Przykucnęła obok, przy ławce.
– Więcej – stwierdziłem, z miną znawcy. – Musisz sobie wyobrazić, że ten kształt, te półokrągłe formy, są częścią takiej okrągłej całości. To taki jakby wycinek czegoś większego! – nachyliłem się nad kołkiem i pokazywałem dłońmi kształt brakującej części. – To drzewo mogło rosnąć nawet osiemdziesiąt lat. Albo sześćdziesiąt. Ale wydaje mi się, że raczej nie mniej.
– To niesamowite! – Była pod wrażeniem. – Zastanawiam się, jak kiedyś to drzewo wyglądało...
– To pewnie sosna, bo drewno jest jasne – wyjaśniłem. – To tanie drewno.
Byłem z siebie dumny, że znam odpowiedź.
– Długo rosło, a teraz jest z niego kołek… – Wyglądała na zawiedzioną. – Straszne!
– Dobrze to podsumowałaś – przyznałem.
Czułem ulgę i radość, że dałem radę w tej dziwnej sytuacji.
– W ogóle fajnie się z tobą rozmawiało. – Uśmiechała się. – Będę teraz wiedzieć, ile lat drzewo musiało rosnąć… Super się dowiedzieć czegoś takiego!
– Faktycznie… – nie wiedziałem, co odpowiedzieć, bo mnie zawstydziła. – Sprawdzę w domu drewniane rzeczy. Ile lat rosły.
– Ja niestety muszę już iść – Podniosła się i ręką wskazała kierunek. – Cześć.
– Cześć! – pożegnałem się.
– Nie powiem ci gdzie mieszkam, bo mam chłopaka – dodała.
– Ok – przytaknąłem ze zrozumieniem.
Chwilę patrzyłem w jej kierunku, kiedy się oddalała.
„To chyba najładniejsza dziewczyna, z jaką rozmawiałem” – myślałem. – „Szkoda, że ma chłopaka, ale to zrozumiałe. Na pewno jest starsza ode mnie.” – analizowałem fakty. – „Chłopaka też ma na pewno starszego.”
Chwilę później kolega był na dole.
– Co to za laska cię podrywała? – zapytał.
– No co ty… – wzruszyłem ramionami. – Interesował ją kołek.