WalewskiSawicki
29.7.2015, 35 lat

Kosmiczny gość

Chłopiec robot

Pewnego wieczoru do pokoju Grzesia przyszedł tata. Miał czarną torbę i bardzo tajemniczą miną.

– Grzesiu! – rzekł. – Dziś, gdy wracałem z pracy, musiałem się na chwilę zatrzymać przy drodze. Wtedy zauważyłem, że na trawie leży robot!

– Niemożliwe, tato! – powiedział Grześ.

– Naprawdę! – potwierdził tata. – Podszedłem do niego, a wtedy on zaczął mówić!

– Przestań robić sobie żarty – uznał Grześ. – I pokaż, co masz w tej torbie!

Tata otworzył torbę.

– Proszę, to właśnie ten robot! – rzekł.

Grześ nie mógł uwierzyć własnym oczom. Robot był jak prawdziwy! Miał korpus podobny trochę do dużej puszki, ale bardzo nowoczesny. Niestety, nie miał rąk ani nóg! Gdyby były one na swoim miejscu, robot miałby rozmiar podobny do Grzesia!

– Tam, gdzie powinny być nogi i ręce, są jakieś pokrywki – zmartwił się Grześ. – Chyba on miał wypadek i jest teraz zepsuty!

– Trudno powiedzieć – rzekł tata. – Nie wiemy, jak ten robot powinien wyglądać. Oddaję go pod twoją opiekę, Grzesiu. A sam idę teraz zająć się mamą.

– Dziękuję, tato! – rzekł Grześ.

Tata postawił robota na biurku. Kiedy wyszedł z pokoju, zapaliła się niebieska lampka.

– Dzień dobry, Grzesiu! – odezwał się robot. – Potrzebuję twojej pomocy! Musimy porozmawiać!

– Skąd wiesz, jak mam na imię? – zdziwił się Grześ.

– Słyszałem, jak mówi do ciebie tata – odparł robot.

– Jesteś inteligentnym robotem? – ucieszył się Grześ.

– Tak Grzesiu. Na imię mam Robokrzyś. Pochodzę z kosmosu, z Planety Robotów!

– Nie wierzę w takie bzdury! – rzekł Grześ. – Ty nawet nie potrafisz się ruszać. Umiesz tylko mówić!

– Teraz tak, ale ja wciąż mam ręce i nogi – powiedział Robokrzyś. – Tylko że są schowane w środku tułowia. Podczas odpoczynku chowamy je do korpusu, aby zajmowały mniej miejsca. Niestety mój mechanizm przestał działać!

– To przykre – zasmucił się Grześ. – Czy mogę cię jakoś naprawić, Robokrzysiu?

– To bardzo trudne zadanie – rzekł Robokrzyś. – Na naszej planecie wszystkie naprawy wykonują bardzo skomplikowane roboty!

– Co mam zrobić? – zapytał Grześ.

– Najpierw musisz otworzyć małą klapkę, która znajduje się na moich plecach. Roboty zdejmują ją specjalnym otwieraczem!

Grześ popatrzył na klapkę. Była poluzowana i odstawała z jednej strony. Włożył w szczelinę koniec linijki i podważył. Klapka odpadła.

– Otworzone! – rzekł po chwili.

– Wspaniale – ucieszył się Robokrzyś. – Teraz musisz zobaczyć co się popsuło. My, roboty, jesteśmy bardzo skomplikowane!

– Jest tu metalowa moneta! – rzekł Grześ.

Robokrzyś zamyślił się.

– Opalałem się dziś rano na łące. Leżałem i ładowałem baterie energią słoneczną, przed powrotem na moją planetę. Wtedy podbiegła do mnie dziewczynka z mamą i zaczęły do mnie mówić. Chciałem się ładować w spokoju, więc udałem, że śpię. Wtedy mama podała coś dziewczynce… A później już nic nie pamiętam!

– Pewnie one pomyślały, że działasz na monety! – odgadł Grześ. – I dziewczynka wrzuciła jedną w szczelinę!

– Później nie mogłem wysunąć kończyn z tułowia – mówił Robokrzyś. – Dziewczynka bawiła się mną przez kilka minut. Wołałem, aby przestała, ale tylko śmiała się ze mnie! Straszna, potworna dziewczynka! A później mnie zostawiła!

– Krzysiu – rzekł Grześ. – Dziewczynka myślała, że jesteś zabawką, którą zapomniało zabrać z trawnika jakieś dziecko. Zostawiła cię, aby dziecko mogło cię odnaleźć!

– Masz rację Grzesiu. Dziewczynka mogła być… normalna – rzekł Robokrzyś. – Niestety nie znam zwyczajów Ziemian. Dobrze, że możesz mi to wytłumaczyć.

– Proszę – powiedział Grześ. – A teraz wyciągnę monetę, bo dotyka elektroniki i powoduje zwarcie. Tylko musisz wyłączyć zasilanie, aby nie poraził mnie prąd!

– Dobrze! Wyłączam się i wracam za 5 minut – oznajmił Robokrzyś. – Działaj szybko!

Grześ, na wszelki wypadek, aby uniknąć porażenia prądem, wziął izolowane kombinerki i wyciągnął nimi monetę, uważając, aby nie dotknąć nic gołą dłonią. Później czekał jeszcze 4 minuty, aż robot sam włączy się.

Najpierw Robokrzyś otworzył oczy. Następnie z jego korpusu wysunęły się robo-ręce i robo-nogi. Robokrzyś wstał, zeskoczył z biurka i przeciągnął się.

– Jestem naprawiony! – zawołał radośnie. – Na ostatnim przeglądzie technicznym roboty naprawcze musiały źle domknąć moją klapkę. Bo to niemożliwe, aby dziewczynce udało się wcisnąć we mnie monetę…

– Krzysiu – przerwał mu Grześ. – Dziewczynki robią rzeczy, które czasami trudno wyjaśnić!

– Możliwe. Nie znam się na dziewczynkach tak dobrze, jak ty.  Dziękuję ci bardzo. Wysłuchałeś mnie z uwagą i pomogłeś. Gdyby nie ty, leżałbym gdzieś zepsuty i zapomniany. Nie mógłbym powrócić na Planetę Robotów!

– To drobiazg, Krzysiu! – odpowiedział Grześ. – Cieszę się, że mogłem pomóc!

– Teraz, kiedy jestem już sprawny, będę mógł wrócić do domu – rzekł Robokrzyś. – Ale bardzo polubiłem cię, Grzesiu! Mógłbyś mi opowiedzieć różne ciekawe rzeczy na temat życia na Planecie Ziemi!

– Chętnie opowiem ci o Ziemi. Niestety jestem jeszcze mały – rzekł Grześ skromnie. – Nie wiem jeszcze zbyt dużo.

– Wiesz więcej niż ci się wydaje! – rzekł Robokrzyś. – Jesteś moim bohaterem i przyjacielem! Niestety muszę wracać na Planetę Robotów. Czeka na mnie mój statek kosmiczny!

– Czy mam ci jakoś pomóc? – zapytał Grześ.

– Wystarczy, że mnie wypuścisz. Mogę wylecieć nawet przez okno!

Grześ otworzył balkon i wyszli razem na zewnątrz. Wtedy końcówki rąk i nóg Robokrzysia zamieniły się w dysze odrzutowych silników. Robot zaczął unosić się ponad balkonem.

– Grzesiu! Wrócę do ciebie za tydzień – zawołał. – Wtedy polecimy razem na kosmiczną wycieczkę!

– Nie mogę się doczekać! – ucieszył się Grześ.

– Ty przez ten czas zbieraj słodycze. Do zobaczenia! – zawołał Robokrzyś odlatując.