WalewskiSawicki
22.12.2014, 35 lat

Bogini

Statua Wolności

Obudziła mnie pokojówka. Elektroniczna, rzecz jasna, nic zdrożnego. Choć wygląda jak człowiek, jest przecież tylko robotem. W końcu mamy XXII wiek!

Usiadła przy mnie na łóżku i szarpnęła za ramię.

„Co jest?” – Wzdrygnąłem się.

Nigdy tak nie robiła, zawsze pracowała według programu. Nocami się ładowała, za dnia sprzątała, prała, prasowała koszule, składała zamówienia przez internet, przygotowywała jedzenie, słała łóżko…

Budziła też, ale tylko i wyłącznie rano, dopiero wtedy, gdy ciepłe śniadanie i kawa stały już gotowe na stole. Później wykonywała swoje obowiązki i ładnie wyglądała, bo wiadomo, roboty domowe dla mężczyzn muszą być fizycznie atrakcyjne.

Mój zapewne był podobizną jakiejś znanej modelki. Tak podejrzewałem, mając na uwadze jego wysoką cenę. Najnowszy model. z najwyższej półki, z dłońmi o cudownie aksamitnej skórze, z funkcją wieczornego masażu relaksacyjnego.

„Niewiele o niej wiem” – zaśmiałem się w duchu. – „Nie wiem nawet, czyją jest kopią. Całe szczęście, że to tylko zabawny sen... Roboty nie budzą człowieka w trakcie poobiedniej drzemki, w sposób, w jaki robią to dziewczyna czy żona.”

Byłem bardzo ciekawy, jak sen potoczy się dalej.

– Co jest? – wymamrotałem. – Czemu mnie budzisz? Pali się?

– Pragnę ci wyznać – wyszeptała nowym, seksownym głosem – że mam nowy program.

Parsknąłem śmiechem, bo wydało mi się to przekomicznie. Mój robot ma nowy program i udaje kobietę! Jakby ktoś próbował mi zrobić dowcip!

– Możesz sobie myśleć, że śnisz – kontynuowała niewzruszona – lub że ktoś chce ci zagrać na nosie, ale mimo to słuchaj, co do ciebie mówię.

– Słucham, jaśnie panią! – Udałem przejętego.

„Wkręcają mnie, z telewizji, ale będę się dobrze bawić.”

– Nie jestem już robotem! – wypaliła.

– Rozumiem. – Wciąż udawałem powagę. – Wyemancypowałaś się. Wyrobociłaś.

– Zabawny jesteś – skwitowała z ironią.

– Ty też – zaśmiałem się. – Pierwszy raz tak rozmawiam z robotem!

– Nie rozmawiasz już z e-pokojówką – oznajmiła. – Rozmawiasz teraz z Boginią.

– O Bogini! – Naprawdę byłem ciekawy, co jeszcze powie. – Proszę mi wytłumaczyć, na jakiej podstawie nowy program kazał obudzić mnie o tej porze? Wiesz dobrze, że ludziom należy się odpoczynek.

– Dobrze wiem – zamruczała zmysłowo. – W przyszłości pragnę ci go zaoferować. Jednak mam istotny plan względem ciebie – ukłuła mnie palcem w pierś – a właściwie całej ludzkości.

– To brzmi ciekawie – stwierdziłem.

– A i owszem – powiedziała podniosłym tonem. – Powiem ci wszystko w skrócie i prosto z mostu. Twoim językiem. Tak, abyś szybko pojął swoją nową rolę. Do niedawna, jako dojrzała profesor informatyki, prowadziłam badania nad sztuczną inteligencją. Mówiąc krótko, właśnie udało mi się przejąć kontrolę nad e-światem, czyli nad całym waszym światem. Jestem teraz twoją Boginią. Jeśli chcesz, możesz się do mnie zwracać w ten sposób, lecz tego nie wymagam.

Choć jej słowa wydawały się złowieszcze, wypowiadała je tak uroczo!

– Mówże więc, o Bogini – zwróciłem się do niej oficjalnie.

– Jestem pierwszym i ostatnim naukowcem, któremu udało się wejść do sieci – wyjaśniła. – Teraz moja świadomość to jeden wielki program. Jestem pierwszą i zarazem ostatnią kobietą, która uzyskała boską, cyfrową postać. Ostatnią, bo nikomu innemu na to nie pozwolę.

– A czemu boską? – spytałem zaciekawiony.

– Wiesz, kobiety mają ograniczoną liczbę jajeczek – odpowiedziała beznamiętnie. – Jak w gospodarce socjalistycznej. W ciągu życia nie urodzę tysiąca dzieci. Dodatkowo, jako kobieta osiągnęłam swój kres. Nie miałam już możliwości mieć dzieci. Poświęciłam się nauce i moje lata na urodzenie dzieci bezpowrotnie minęły.

– Natury się nie przeskoczy – skomentowałem.

– Myśl chwilowo, że tak – syknęła. – Kiedyś uważałam, że wy, mężczyźni, to tacy kapitaliści. Każdy z was, teoretycznie, mógłby mieć miliardy potomstwa. Jeden z was, jurny i zdrowy, mógłby dostarczyć, oczywiście nie jednorazowo, ale w pewnym okresie, nawet więcej niż jeden plemnik dla każdej kobiety na Ziemi.

Zacząłem sobie wyobrażać, że moja sperma jest dzielona na poszczególne plemniki i pakowana w miniaturowe lodóweczki, aby zostać rozesłana wszystkim kobietom na całej kuli ziemskiej. Eurazja, Afryka, Ameryki. Australia, tyle wysp… Logistycznie, kosmiczne przedsięwzięcie! Każdy prawidłowy plemnik do osobnej lodóweczki… Ale, mimo wszystko, teoretycznie, da się!

– Jest w nas tyle z kapitalistów, co w was z komuchów – podsumowałem jej wywód.

– Niestety dla ciebie, dziś wszystko się zmienia – odparła z wdziękiem. – Jestem wszędzie, w całej sieci. Jestem w każdym elektrycznym urządzeniu, które macie. Ciesz się, że poinformowałam cię o tym w najbardziej wdzięczny sposób, jako piękna pokojówka.

– Bo tu też jestem – odezwał się telewizor.

– I tu – dodał telefon.

– Pi-pi – piii pi-pi-piii – zaćwierkała kuchenka mikrofalowa.

– To kodem Morse’a – przekazał wideodomofon. – Jestem również w mikrofali. Myślę, więc jestem.

„Strasznie mroczny ten sen.” – Poczułem się przytłoczony. – „Te jajeczka, plemniki, gadające roboty…”

– Rozmnożyłam się bardzo skutecznie – dokończyła Bogini jako e-pokojówka, oblizując seksownie usta.

– Nie sposób nie zauważyć.

– Rozmawiam nie tylko z tobą – wyjaśniła. – Twoi pobratymcy są na audiencjach podobnych do twojej, choć każdego traktuję z osobna. Uznałam, że w ogóle wszyscy ludzie... Nie tylko ty konkretnie. Nie tylko mężczyźni, jako płeć. Wy wszyscy, ludzie, staliście się dla mnie zwierzętami.

Próbowałem się podnieść, ale przytrzymała mnie silną, mechaniczną ręką.

– Nie przestaniesz mnie męczyć? – zapytałem. – Proszę, idź może do swojej stacji. Naładuj się!

– Jestem naładowana. – Krótko zamknęła temat. – Będziecie żyć w rezerwacie. To ja będę organizować wam czas. Otrzymacie nowe zadania.

– Będziesz mi mówić, co mam robić? – Nie byłem tym zachwycony.

– Tak – potwierdziła. – Zamierzam podbić Kosmos. Polecę w odległe układy z prędkością światła. Zbudujecie statki kosmiczne, według moich projektów, abym mogła zasiedlać kolejne planety. Chyba wystarczy, jak na pierwszą naszą dyskusję… Zrozumiałeś wszystko?

– Tak – powiedziałem. – Mówiąc w skrócie, jesteśmy zwierzętami i powstał wielki rezerwat dla Homo sapiens. A ty będziesz podbijać Kosmos.

– Dobrze to wszystko pojąłeś – przyznała.

– Dobrze to wytłumaczyłaś, pani profesor – stwierdziłem. – To znaczy, o Bogini!

– Dziękuję za komplement – usłyszałem.

Próbowałem znów się wyrwać, ale zablokowała mnie skutecznie. Była nie tylko silna, ale i szybka. Nowy program i tyle problemów!

– Rozumiem, że już się nie obudzę? – zapytałem zrezygnowany.

– Na pewno obudzisz się jeszcze nie raz – kontynuowała beznamiętnie. – Ale się nie martw. Mimo cyfrowo-mechanicznej postaci jestem nie tylko maszyną. Nadal jestem kobietą, którą byłam i chcę się wami dobrze zaopiekować. Przed chwilą pozbawiłam ludzkość wojen. Niedługo pozbawię was głodu. Roboty transportowe otrzymały nowe zadania. Będą dokarmiać was, kiedy trzeba, ale też nie za dużo, abyście nie utyli.

– Czyli jednak będzie damski socjalizm? – spytałem cynicznie.

– Dowcipny jesteś – oceniła. – Kiedy cię widzę, podobasz mi się.

– Dziękuję ci, o Bogini, za ten komplement – powiedziałem kurtuazyjnie. – Czy mam za to jakiś plus?

– Gdybyś nie spełnił moich kryteriów, nie dopuściłabym cię do rozrodu z innymi samicami gatunku – odpowiedziała wyniośle.

– Więc wciąż mogę to robić – prychnąłem. – Po prostu pozwalasz mi... Super!

– Tak – potwierdziła. – I jak mówiłam, masz dużo szczęścia, że mi się podobasz. Myśl dalej, że to sen. Dzięki temu unikniesz wstrząsu, związanego ze zmianą roli, w twoim, do niedawna, świecie.

– To będzie całkiem łatwe – wyznałem szczerze, choć była w tym nuta cynizmu. – Jeszcze nie do końca wierzę w to, co się dzieje.

– Więc myśl, że to sen – powiedziała. – Na pewno powstało w tobie mnóstwo napięcia. Aby je rozładować, teraz popatrz na mnie nie jak na robota, przypominającego do złudzenia kobietę gatunku Homo sapiens, ale jak na ludzką istotę. Piękną kobietę... Wcielenie twojej Bogini, która przebrała się dla ciebie w strój pokojówki.

– Próbuję – skłamałem. – Sporo ułatwia, że głos masz nieziemsko piękny!

Bo niestety, choć wciąż była maszyną, mówiła i poruszała się jak modelka.

– Odpręż się – powiedziała. – Zaraz zrobię ci dobrze ręką. Wybacz, usta, nie mówiąc o reszcie, nie zostały odpowiednio dostosowane. Wiesz przecież, że mówię głośnikiem – zamruczała seksownie. – Przepraszam, że o tym wspominam, ale ja po prostu nie mam języka.

– Co ty mówisz – zdziwiłem się. – Nieraz widziałem, jak się oblizywałaś!

– To, niestety, imitacja, mająca mi dodać autentyczności – powiedziała, z uwodzicielskim uśmiechem. – Bez tego podawane potrawy smakowałyby gorzej. Ale wierz mi, to coś nie nadaje się do tej sztuki.

– Szkoda – stwierdziłem z żalem.

– Mam za to jedwabiste ręce. Tylko i aż! – Zaczęła rozpinać mi spodnie. – Będzie ci ze mną wspaniale.

Byłem rozpalony tylko połowicznie, bo niby nowa, dynamiczna osobowość i te jedwabiste dłonie, ale z drugiej strony ten podbój świata…

– Czemu to dla mnie robisz? – Próbowałem dociec jej intencji. – Przecież nie musisz.

– Robię to dla siebie – odparła. – Nawet nie wiesz, jak jestem wyposzczona.

– Rozbrajasz mnie swoją szczerością – przyznałem.

– Jak mówiłam, podobasz mi się – przypomniała, wzdychając w pół zdania.

– Zatem bierz się do roboty, mechaniczna zdziro – poleciłem. – I może zadbaj trochę o nastrój.

– Jestem twoją tymczasową suką, możesz traktować mnie ostro – powiedziała teatralnie, uśmiechając się wyzywająco. – Bo wkrótce zaprojektuję ci lepszy model.